niedziela, 18 lutego 2018

Wołyniacy, czyli o tym, jak Czesi "dziki wschód" zdobywali



Lato roku 1943 było najgorętszą porą roku, jaką przeżył Wołyń w całej swojej dotychczasowej historii. Żar słoneczny wspomagały gorejące wsie i miasteczka oraz rozpalone do czerwoności, zatrute jadem nacjonalizmu, umysły ludzi, których celem było stworzenie wolnej, "czystej jak szklanka wody", Ukrainy... 
Kumulacja strasznych wydarzeń tamtych dni, dziś znanych szerzej jako "rzeź wołyńska", przypadła na pamiętną "krwawą niedzielę" 11 lipca, kiedy to, odpowiednio wcześniej zindoktrynowani członkowie oddziałów OUN- UPA napadli na 150 polskich wiosek mordując w bestialski sposób setki ludzi. Szacuje się, że do końca tego miesiąca, w imię hasła "Śmierć Lachom!" życie straciło około 10-11 tysięcy polskich mieszkańców tych ziem.
Wołyń stał się synonimem piekła na ziemi, gdzie Ukraińcy mordowali Żydów, Polaków i Rosjan, Polacy- Ukraińców i Niemców, Niemcy- Żydów, Polaków i Rosjan, Rosjanie- Niemców, Ukraińców i Polaków. W środku tego piekła mimowolnie znalazło się też kilkanaście tysięcy Czechów, których przodkowie dali się niegdyś porwać świetlanym wizjom o "wschodniej Ameryce".

Pozornie zbliżeni zachodniosłowiańskim rodowodem Polacy i Czesi, jak nie od dziś wiadomo, różnią się w wielu zasadniczych kwestiach. W czasach, kiedy XIX-wieczny panslawizm dawno już odszedł do historycznego lamusa jako ideologia, której wcielenie w życie graniczyć mogłoby z cudem- nie ma w tym nic dziwnego. Nasze narody żyły przez stulecia odmiennymi problemami, nabyły też różnych, często diametralnie innych, doświadczeń. Nie czas i nie miejsce tu na zagłębianie się w ten jakże ciekawy problem, dlatego pozwolę sobie tylko na chwilę zatrzymać się na kwestii polskiego i czeskiego stosunku do Rosjan (i Rosji), który jest niezwykle istotny z punktu widzenia poruszanego w tym poście tematu.

Polska, niegdysiejsze prawie mocarstwo, z mitycznymi granicami "od morza do morza", od czasów wojen kozackich w połowie XVII wieku znajdowała się w postępującej defensywie wobec państwa carów. Utrata znaczenia międzynarodowego i terytoriów, wypaczony system polityczny, który był zresztą tego przyczyną, a także mająca nie mniejsze znaczenie legendarna wręcz podatność polskiej szlachty na korupcję, wpłynęły na fakt, iż staliśmy najpierw (za Piotra I) w zasadzie nieformalnym rosyjskim protektoratem, a potem smacznym daniem, które wylądowało na talerzach Berlina, Wiednia i Petersburga. Do Rosji wcielono największą część polskich przedrozbiorowych terytoriów, które następnie, różnymi sposobami, próbowano zrusyfikować. Za próby odzyskania wolności zapłaciliśmy dalszymi represjami. Były egzekucje, zsyłki, konfiskaty majątków, na koniec wymazano definitywnie (a przynajmniej tak się wówczas mogło zdawać) z wszelkich map nazwę "Polska" we różnych możliwych odmianach, każąc wieść niewolniczy żywot w "Kraju Przywiślańskim". 
Skrupulatnie wykorzystując wydarzenia będące owocem rosyjskich przewrotów politycznych wybiliśmy się w 1918 roku na niepodległość. Nie minęły nawet 2 lata, kiedy mieliśmy znowu Rosjan (tym razem czerwonych) na przedmieściach własnej stolicy. Tym razem się udało, ale wschodni sąsiad nie zapomniał tego upokorzenia pakując nam bez ceregieli nóż w plecy 17 września roku 1939. Potem był Katyń i oglądanie z drugiego brzegu Wisły hekatomby krwi warszawskich Powstańców. W roku 1945, pod pozorem ludowej demokracji, ponownie "przykryto nas czapką" każąc się uczyć rosyjskiego w szkołach. Tyle i aż tyle. Wystarczy aby wybijać z polskich głów rusofilskie mrzonki...

Czesi patrzą (albo inaczej- patrzyli, bo wiele w tej kwestii zmieniło się po roku 1968) na Rosję i Rosjan z nieco innej perspektywy. Pierwszą udokumentowaną fascynację tym krajem datuje się na czasy wojen napoleońskich, a więc z grubsza początek XIX wieku. Przeciwko najeźdźcom ze Francji stawały wówczas sojusznicze wobec cesarza Austrii wojska rosyjskie. Przechodząc przez czeskie miasteczka i wioski Rosjanie, głównie dzięki pełnieniu roli wyzwolicieli, ale także podobieństwu języka- zyskiwali powszechną sympatię miejscowej ludności. "Moda na Rosję" stała się tak powszechna, że wydany w 1799 roku podręcznik języka rosyjskiego J. Dobrovskiego był wręcz rozchwytywany, marszałek Aleksandr Suworow robił za czeskiego bohatera,  zaś o carze Aleksandrze I pisano ody...

3 komentarze: