wtorek, 28 sierpnia 2018

Anna Letenská- tragedia komediowej aktorki

Późnym wieczorem, w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, 25 grudnia 1942 roku, zgromadzona tłumnie w praskim Pałacu Lucerna publiczność pękała ze śmiechu na premierze komedii "Zaraz wracam" ("Přijdu hned") w reżyserii Otakara Vávry. Opowieść o perypetiach spadkowych pana Barvínka- wypychacza zwierząt z Malej Strany, ku nieukrywanej radości producenta obrazu- czeskiego magnata filmowego Miloša Havla, spotkała się z ciepłym przyjęciem widzów, co zwiastowało kolejny kasowy sukces.  
Stolica Protektoratu z wolna dochodziła wówczas do siebie po eskalacji nazistowskiej wściekłości, która nastąpiła po majowym zamachu na  Reinharda Heydricha. W złowieszczej"heydrichiadzie" zginęło grubo ponad 1,5 tysiąca Czechów, zaś bestialska zagłada Leżaków i Libic była "szczytowym osiągnięciem" hitlerowskiego terroru, który odbił się w świecie szerokim echem.
W tryby heidrichiadowskiej maszyny śmierci wciągnięta została także, w dość szczególnych  i dramatycznych okolicznościach, popularna czeska aktorka, w "Přijdu hned" odgrywająca rolę dozorczyni kamienicy, w której mieszkał główny bohater - Anna Letenská. W momencie premiery filmu, o czym oczywiście nikt jeszcze wówczas nie mógł wiedzieć, nie żyła już od dwóch miesięcy...

Anna Letenská

Andula, bo tak zwracali się do niej rodzice i przyjaciele, przyszła na świat w podpilzneńskich Nýřanach 29 sierpnia 1904 roku, w aktorskiej rodzinie Oldřicha i Marie Svobodów. Od dziecka przejawiała komediowe talenty, które zostały docenione podczas jej pierwszych występów w teatrzykach wędrownych. Mając piętnaście lat, a więc już po ustanowieniu państwowości czechosłowackiej, zaczęła grać w prowadzonej przez ojca grupie teatralnej Suková – Kramuelová, zaś w roku 1921 trafiła do Południowoczeskiego Teatru Narodowego (Jihočeské národní divadlo) w Czeskich Budziejowicach. 
Jej dalsza kariera sceniczna rozwijała się na Słowacji (Koszyce, Bratysława) i Morawach (Ołomuniec). Stamtąd w roku 1935 trafiła do Kladna, by po roku spełnić własne marzenie i po raz pierwszy wystąpić w stolicy. W sierpniu 1939 dostała wyśniony angaż w Teatrze Miejskim na Vinohradach. Od dwóch lat pokazywała już wówczas swój talent także na szklanym ekranie. Debiutowała w roku 1937 filmem "Kříž u potoka".

Nie wyróżniała się szczególną urodą, ale właśnie dzięki wyglądowi i charakterze- pełniejszym kształtom i gadatliwości oraz niebywałemu talentowi komicznemu była predysponowana do ról dziewczyn i kobiet stanowczych, energicznych, pełnych temperamentu (były to zazwyczaj tzw. "dziewki z ludu", w których skórze znakomicie się czuła).  


środa, 22 sierpnia 2018

Od Jasině do Aše republika je naše

Kolejną podróż w czeską historię rozpocznę od z życia wziętej anegdoty. Turyści podróżujący po zachodniej Ukrainie spotkali kiedyś pewną staruszkę. Wdali się z nią w rozmowę, która zeszła na temat, kto odwiedził jakie państwo. Staruszka rzekła wówczas: "Byłam w Austro- Węgrzech, w Czechosłowacji, na Węgrzech, w Związku Radzieckim i na Ukrainie" "Ooo babciu"- rzekli turyści- "toście niezła podróżniczka". "Nigdy nie wyściubiłam nosa z Mukaczewa"- odrzekła babcia...
Zajrzyjmy na Ruś Podkarpacką i poznajmy fragment jej historii. Czeskiej historii.


Widoczne na zdjęciu drewniane cudeńko- kościół pod wezwaniem św. Michała Archanioła- zbudowano w stylu tzw. baroku ludowego, w drugiej połowie XVII wieku, 800 kilometrów na wschód od czeskiej stolicy, w miejscowości Nagy Lucska (Velyki Lučky) wchodzącej ówcześnie w skład Królestwa Węgier. Dziś świątynia zdobi podnóże najwyższego wzgórza Pragi, słynącego głównie z "siostrzanej" dla budowli zaprojektowanej przez Eiffla wieży widokowej- Petřína.

Kościół stoi w Ogrodzie Kinskiego na Smíchovie już prawie dziewięć dekad i jest jedną z niewielu pamiątek po wyjątkowym epizodzie czeskiej, a w zasadzie czechosłowackiej, historii- terytorialnym związku z Rusią Podkarpacką. Wspomnieniem o czasach, kiedy czechosłowacka I Republika sięgała od Aszu na zachodzie aż po daleko na wschód wysuniętą Jasinę.

Ruś Podkarpacka przed I wojną światową

Przez wieki skomplikowanych dziejów, Czechów z Rusinami, nie uwzględniając niuansów związanych z prasłowiańszczyzną i nie do końca uwiarygodnionych domniemań o wspólnej przeszłości w ramach epizodu z ekspansji Wielkich Moraw, nie łączyło praktycznie nic.
Tereny te już w X stuleciu opanowali Węgrzy i trzymali je w luźniejszych bądź bardziej ścisłych ryzach przez niemal tysiąc lat.

Ruś Podkarpacka na współczesnej mapie Europy (w granicach Ukrainy)

Ruś Podkarpacka w granicach współczesnej Ukrainy

Panowanie węgierskie, pomimo, iż Ruś Podkarpacka była peryferyjną, biedną i najbardziej zacofaną częścią monarchii, odcisnęło swoje piętno na historii tego rejonu. Konflikty pomiędzy katolickimi Habsburgami a protestanckimi książętami Siedmiogrodu wpłynęły na zróżnicowanie religijne dotychczas jednolitej w swojej prawosławnej masie ludności słowiańskiej. Na przełomie XVII i XVIII wieku, po uniach kościelnych: użhorodzkiej (1646), mukaczewskiej (1664) i marmaroskiej (1713) prawosławie zostało tu niemal całkowicie wyparte przez grekokatolicyzm. Do tego  doszły akcje kolonizacyjne inspirowane co jakiś czas przez władze w Budapeszcie i Wiedniu, skutkiem których było stworzenie z Rusi Podkarpackiej swoistego kotła z mieszanką różnych narodowości.
Spis powszechny z 1846 roku wykazał na opisywanym terenie 469 tys. mieszkańców, z czego 235 tys. Rusinów, 120 tys. Węgrów, 65 tys. Rumunów, 25 tys. Żydów, 14 tys. Słowaków i 10 tys. Niemców. 

Przełomowym okresem dla historii Zakarpacia (terminów Ruś Podkarpacka i Zakarpacie będę używać zamiennie, ponieważ pierwsza nazwa przyjęła się w czeskiej historiografii, zaś drugiej, zapewne aby nie mieszać tego rejonu geograficznego z polskim Podkarpaciem, używa się najczęściej w polskich opracowaniach)  stała się połowa XIX wieku, kiedy to wśród społeczności rusińskiej zaczęła się budzić świadomość narodowa. W 1843 Michał Łuczkaj spisał pierwszą „Historię Rusinów Karpackich”, w 1847 Aleksander Duchnowicz wydał pierwszy rusiński elementarz. W tym czasie stał się również wyraźny etnograficzny podział ludności rusińskiej na ŁemkówBojków i Hucułów
Pierwszy ograniczony samorząd rusiński utworzono na tym terenie w roku 1849, kiedy to, staraniem aktywnego działacza narodowego i uczestnika Zjazdu Słowiańskiego w Pradze Adolfa Dobrianskyj'ego, połączono tzw. ruskie komitaty w jeden Ruski Kraj. Dobrianskyj, który wysuwał wizje przyszłego połączenia Zakarpacia ze wschodnią Galicją i Bukowiną we wspólne państwo rusińskie, został powołany na stanowisko naczelnika (żupana) Ruskiego Kraju w granicach Węgier. Autonomia ta przetrwała jednak zaledwie rok, po czym została zlikwidowana przez absolutystyczny rząd austriacki. 
Adolf Dobrianskyj



czwartek, 2 sierpnia 2018

Przemyślidzi kontra Sławnikowice


"Toho času kníže nemohl vládnouti sám sebou, ale vládli předáci. Tito obrátivše se v nenávistníky Boha, ničemných otců nejhorší synové vykonali velmi zlý a ničemný skutek. Neboť jednoho svátečního dne vnikli do hradu Libice, v němž bratří svatého Vojtěcha a hradští bojovníci všichni jako nevinné ovečky stáli při slavné mši svaté, slavíce svátek. Oni však jako draví vlci ztekli hradní zdi, muže a ženy do jednoho pobili, a sťavše čtyři bratry svatého Vojtěcha se vším potomstvem před samým oltářem, hrad zapálili, ulice krví zkropili, a obtíženi krvavým lupem a krutou kořistí, vesele se vrátili domů."
                                                                                                    Kosmas, Kronika Czechów


Libice nad Cidliną, fundamenty kościoła oraz siedziby książęcej wraz z rekonstrukcją

Był 28 września 995 roku. W Libicach, siedzibie książęcego rodu Sławnikowiców, normalnie, jak co roku, trwałyby uroczystości ku czci pierwszego czeskiego męczennika- św. Wacława. Tymczasem, zamiast podniosłej atmosfery, w grodzie panowała trwoga. Rankiem przez bramę wtargnęli bowiem zbrojni napastnicy, na których czele stać mieli konkurenci Sławnikowiców w drodze do bogactw i zaszczytów- wierni wykonawcy wszelkich rozkazów praskich władców- Wrszowcy.

Nieprzyjaciele, którzy do silnie umocnionych Libic dostali się najprawdopodobniej podstępem (pod mury podeszli zaledwie w przeddzień opisywanych wydarzeń), na wąskich uliczkach grodu siali prawdziwe spustoszenie. Nie widząc szans na stawienie skutecznego oporu, czterech synów potężnego księcia Sławnika- Spitymir, Dobrosław, Porej i Czasław, wraz z żonami i dziećmi zabarykadowało się w kościele Marii Panny. Bynajmniej nie dlatego, że był to budynek nie do zdobycia. Liczyli na uszanowanie zwyczajowego azylu, jaki, przynajmniej w teorii, dawało im przebywanie w poświęconej świątyni. Wrszowcy nie zamierzali jednak odpuścić. Kościelnym azylantom postawiono ultimatum: albo wychodzą na zewnątrz, i wówczas zostaną pod strażą odstawieni do Pragi, gdzie książę Bolesław II zdecyduje o ich dalszym losie, albo skazują siebie i swoje rodziny na śmierć w podpalonej świątyni. Gdyby zdecydowali się na poddanie- żony i dzieci miały pozostać w Libicach pod ochroną Przemyślidów. Najstarszy- Spitymir- nie dowierzał napastnikom, jednak sytuacja była bez wyjścia. Po długiej naradzie, mając przede wszystkim na względzie bezpieczeństwo swoich bliskich, bracia zdecydowali się otworzyć ciężkie dębowe drzwi. Niemal błyskawicznie wszystkich przeszyły włócznie. Po martwych ciałach Sławnikowiców do kościoła wtargnęli Wrszowcy i inni drużynnicy Przemyslidów. Nie oszczędzono nikogo. Na koniec podpalono sam budynek. Tak skończył swoją pięknie zapowiadającą się karierę potężny ród władający niemal połową Czech...


Ile w tym wszystkim prawdy? Niezaprzeczalnym faktem, potwierdzonym przez różne źródła historyczne, jest likwidacja potęgi Sławnikowiców. Kroniki i roczniki odnotowują to wydarzenie głównie ze względu na fakt, że członkiem tego rodu był święty Wojciech. W momencie dokonania mordu w Libicach przebywał on w Rzymie, dokąd udał się rok wcześniej jako praski biskup, po rzuceniu klątwy na ... Wrszowców. Jednym z motywów ataku mogła więc być zemsta.